powrót

 

 

mufmi_przedstawienia
mufmi_Anna Piotrowska
walk_2_corner  

polsko - węgierska produkcja według koncepcji, w reżyserii i choreografii Anny Piotrowskiej

Najnowsze przedstawienie Anny Piotrowskiej zrealizowane dla Art of Movement Theatre z Budapesztu, inspirowane życiem i twórczością Witolda Wojtkiewicza, malarza żyjącego niestety tylko 29 lat (1879-1909). Jak twórczość miesza się z życiem. Czy jest to jedna linia, czy są to dwie drogi zależne od siebie. Młody artysta żyje i tworzy ze świadomością, że w każdej chwili może umrzeć. Od dziecka ciężko chorował na serce. Umiera zbyt przedwcześnie. Jak to jest żyć drugi raz i mieć wrażenie przeżytego już życia. Wg Wojtkiewicza: "zdaje mi się, iż obowiązkiem człowieka jest zająć jeden kąt i wytrwać w nim aż do śmierci...". Jak myśl o nieuniknionej śmierci wpłynęła na życie i twórczość Wojtkiewicza, o tym można dowiedzieć się w najnowszym przedstawieniu "walk_2_corner" w wizji artystycznej Anny Piotrowskiej.

Anna Piotrowska porusza i rozwija w duetach wciąż jeden temat, mianowicie czym jest bycie tym samym, nawet jeśli to samo nie jest tym samym.

premiera 7 Maja 2009, Budapeszt, MUTheatre (www.mu.hu)

warszawska premiera 24 maja 2009, scena klubudgw

koncepcja, reżyseria i choreografia: Anna Piotrowska

kreacja i wykkonanie: Istvan Palosi & Mark Fernyves

opracowanie muzyczne: Aleksandra Gryka

ime: 50'

film_youtube

 

 
mufmi_spicz  

mufmi_spicz, to przedstawienie w dużej części otwarte na improwizację. Motywem żywotnym jest instrukcja obsługi magnetofonu szpulowego i instrukcja wprawia w ruch tancerzy i aktorów mufmi.

premiera: styczeń 2009, Warszawa

koncepcja, reżyseria i choreografia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Aleksandra Bożek-Muszyńska, Mirela Baciak, Patrycja Dońska, Joanna Federowicz, Olga Szypulska, Aleksandra Zdunek

producenci: eferte_Fundacja Rozwoju Tańca, Klub DGW

 
usługi płatne, czyli cała Polska plecie dzieciom  

Zabierz mnie stąd, tam gdzie nie ma karpia. Opowiedz mi brednie słyszane codzienne. Popleć, przepleć, rozpleć... Poczytaj mi...

premiera: 21 grudnia 2008, Warszawa-Folwark

koncepcja, reżyseria i choreografia

Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie:

Aleksandra Bożek-Muszyńska, Joanna Federowicz, Anna Kaźmierowska, Anna Kowalska, Anna Szawiel, Aleksandra Zdunek

producenci: eferte_Fundacja Rozwoju Tańca, Stowarzyszenie Artystyczne Makata, Klub DGW

przedstawienie sfinansowano ze środków Miasta Stołecznego Warszawa

film_youtube

 

 
puste miejsca  

 

Puste miejsca, czyli stare kino Klubu DGW (przy Al. Niepodległości 141 w Warszawie). Miejsce dobrze znane warszawskiej widowni. Jest to bardzo specyficzna przestrzeń i dlatego patrząc na pustą widownię Anna Piotrowska zainspirowała się miejscem i przygotowała specjalnie przedstawienie, w którym badała możliwości przestrzenne, jakie daje sala widowiskowa kina Klubu DGW.

"Puste miejsca" - ilu ludzi przychodzi, ilu odchodzi, ilu zasypia, ilu zapomina, ilu się cieszy, a ilu płacze. Fotele skrzypią - są prostą muzyką dawnych czasów, dawnych pamięci. Czy puste miejsca pozostają puste, czy też przez chwilę można je wypełnić, by na nowo opuścić i zostawić. Czy jest do czego wracać? Czy jest za czym tęsknić.

Pomysł na przedstawienie zrodził się z działań związanych z pamięcią miejsca, czy też site specific art.

premiera: 10 grudnia 2008, Warszawa, klubdgw

Re:wizje 2008

koncepcja, reżyseria i choreografia: Anna Piotrowska

wykonanie premierowe: Aleksandra Bożek-Muszyńska, Joanna Fedorowicz, Malina Gąsiorowicz, Anna Kowalska, Agnieszka Mazur, Małgorzata Rędzińska, Olga Szypulska, Ilona Zamojska, Aleksandra Zdunek, Kamil Adamczyk

producenci: eferte_Fundacja Rozwoju Tańca, klub dgw

przedstawienie sfinansowano ze środków Miasta Stołecznego Warszawa

   
Look_4_faces  

Art of survival - sztuka przetrwania / IN THE MIDDLE OF ONE CONTINENT / Projekt oparty na pytaniach. work in progress - jak ludzie stworzą na nowo boga Słowian Świętowita.

Kim jest Bóg i jakie ma dla nas znaczenie? Czy potrzebujemy boga? Czy wiemy w którą stronę patrzeć żeby go znaleźć? Poza akcją środowiskową, zaangażowaniem w projekt ludowego rzeźbiarza i fotografa, chcemy przybliżyć naszą słowiańską tożsamość również formą sceniczną - (solowe przedstawienie Anny Piotrowskiej).

A.P.: Jak w nim może zmieścić się ona. Dalej nie wiem, zastanawiam się, siedząc na tronie w koronie z rogiem obfitości na męskiej piersi, gotowej na przyjęcie orderu. Orderu doskonałości i obfitości zasług mojego oblicza. Moje stopy wnikają w ziemię urodzaju, to ja karmię narody, to ja daję im wiarę i nadzieję. Najważniejsze - najeść się i nie czuć nic. Patrzeć w moje boskie oblicze czworakich twarzy  

Bogiem Jedynym w starodawnej religii naszych przodków był Świętowit ( Svet - silny, święty bóg wojny i bóstwo urodzaju w 4 postaciach, któremu poświęcone było święto plonów ).

A.P.: Każdy nosi w sobie jakiegoś boga, na co patrzy ten bóg, w którą stronę podąża, bóg to kodeks moralny, zasady jakimi kierujemy się w życiu. Nic nie dzieje się bez przyczyny .

Fascynująca jest moc Świętowita wynikająca z tego, że może jednocześnie patrzeć w 4 strony świata, że ma ogromną właściwość wybiegania daleko w przestrzeń, jednocześnie będąc w miejscu.

To rozwinęło kolejną myśl, że tam gdzie jesteśmy, tam jest bóg (bez względu na to, jak się nazywa).

A.P.: Tam gdzie patrzę, dokąd zmierzam tam jest mój bóg. Fascynujący jest poprzez odkrywanie. To jak podróż w nieznane. Przypadek, ale niekoniecznie .

4 twarze 4 serca 1 myśl / 4 twarze 1 serce 4 myśli / 4 twarze 8 oczu 8 uszu / 4 nosy 8 brwi 4 usta / 4 czoła 4 brody / 4 kapelusze / 1 głowa /

Czy serce podzielone jest na 4 ? / Spotkania 4 twarzy / Twarzą w twarz / Plecami na twarz. Czuć jeden oddech. / Oddychać czterokrotnie, w różnych tempach / Decydować czterokrotnie o swoim bycie, o swojej bezradności. / Jestem obliczem: pierwszym, drugim, trzecim, czwartym. / Z jednego powstało cztery. / Tam gdzie patrzę, tam jest mój Bóg, mój cel, moja nieskończoność mocy. / Wybiegam do przodu i tak wracam do siebie / Wybiegam do przodu, by i tak wrócić do siebie

Czy nasz Świętowit to symbol otwartości, czy raczej zamknięty znak jednej tożsamości? / Czy bóg jest w każdym z nas?

Niemożliwe jest zbadanie tego tematu przy tak ubogich narzędziach, zbyt wąskiej próbie badawczej, ale dzięki naszemu projektowi możliwe jest otwarcie dyskusji, pobudzenie do myślenia, rewizja własnej wiary.

To projekt pytający - nie jesteśmy pewni czy otrzymamy odpowiedzi, a może nawet wcale nie chcemy ich poznawać...

projekt: "In the middle of one continent" w ramach advancing performing arts project (apap VI) na zaproszenie Śląskiego Teatru Tańca

premiera: 10 lipca 2008, Bytom

kreacja i wykonanie: Anna Piotrowska

koncepcja, kostium, reżyseria światła: Anna Piotrowska

współpraca koncepcyjna: Agnieszka Mazur

zdjęcia i współpraca koncepcyjna: Marcin Morawicki

muzyka: Aleksandra Gryka

wokal i flet: Anna Kaźmierowska, Anna Piotrowska_Jr

wizualizacje: Marcin Morawicki, Karolina Płuska

zdjęcia: Tomasz Dyczewski

charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska

rzeźbiarz: Stanisław Kostka

konsultacja: Zbigniew Talewski

ankieta ruchowa / grupa badawcza: mufmi teatr tańca

 

producenci: Śląski Teatr Tańca (apap), eferte_Fundacja Rozwoju Tańca ( www.eferte.pl )

 
Farfalla  

FARFALLA _zamykam usta motylami.motyle zamknęły mi usta.

Inspiracją do realizacji przedstawienia jest kobieta, która została namalowana przez Rene Magritte'a w obrazie pt.: "Tajemniczy gracz" z 1927 r. Na obrazie w prawym oknie widać kobietę, którą można uznać na tym obrazie za suflerkę. Być może jej zadaniem jest podpowiadać graczom zapomniane przez nich zasady dziwnej, niezwykle poważnie traktowanej rozgrywki? Ale ku zaskoczeniu - suflerka ma zakneblowane usta. Jest niemym świadkiem dziwnej rozgrywki między dwoma mężczyznami, a nad głowami których szybuje dziwaczny żółw, który przypomina zeppelin, który w interpretacjach Freuda posiada znaczenie seksualne.

Anna Piotrowska zwróciła uwagę na kobietę, która ma zaklejone usta motylem tudzież ćmą. Kto zakleił jej usta i nie pozwolił mówić. Może sama zamknęła sobie usta - motylem. W tym przedstawieniu dwie tańczące kobiety - to ta sama kobieta. Jedna w założeniach jest wnętrzem, druga zewnętrznym wcielenie tej samej postaci. Jedna jest wdechem, druga wydechem.

Niewypowiedziane barwy motylich rąk zamknęły mi usta. Nie chciały usłyszeć, co chcę powiedzieć. Milcząca kobieta, umierająca młodość chwilowa. Chwilowy zachwyt wdechu i wydechu. Dwie postaci z rozchylonymi ramionami, otwartymi udami, szeroko otwartymi oczami. Ze wściekło zamkniętymi ustami. Są spokojne, choć chciałyby mieć wolę milczenia. Czy są w stanie wypowiedzieć choć jedno słowo. Słowo silnej woli, słowo stanowczości. Delikatne, kruche, piękne istoty. Mądrość wyobraźni. Ufność rozpuszczalnej myśli. Zastanawiasz się czy potrafię krzyknąć. Tak samo jak biorę wdech, muszę zrobić wydech. Tak samo jak robię wdech, tak samo nie potrafię krzyknąć. Czym jest krzyk. Niemocą wnętrza? Czy też jego siłą? Może to tornado zakłębionych, niemądrych myśli. Myśli są liśćmi, liście są brudem. Kruchym i drażniącym. Wdech-wydech, wdech-niemoc, wdech-próba, wdech-próba krzyku.

Patrzę w dal, tak samo ja i tak samo ona. Ona czyli wdech, ja czyli koniec.

Patrzę w kąciku zza jej twarzy. Jesteśmy znowu jednym, znowu innym, a tym samym wdech-wydech. Czy może być inaczej.wydech, wydech, wydech, wydech, wydech.dziura.

Stamtąd nie ma powrotu, zakopujesz się w ziemię. Drążysz dziurę wydechu. Dotrzesz do jądra, do zera, czyli WDECHU.

Anna Piotrowska, Borowy Młyn, lipiec 2007

premiera 5 lutego 2008, Warszawa

premiera warszawska: 23 listopada 2008.

koncepcja, reżyseria i choregrafia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Iwona Pasińska i Paulina Wycichowska (tancerze Polskiego Teatru Tańca)

koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

muzyka: Aleksandra Gryka

produkcja:eferte_Fundacja Rozwoju Tańca, Polski Teatr Tańca

w ramach programu: "sezon teatralny_eferte_2008"

mecenat: Miasto Stołeczne Warszawa

 
6 / 9  

Punktem wyjściowym dla Anny Piotrowskiej w realizacji przedstawienia była myśl o boskiej doskonałości idioty, zakochanego w sobie i niezdolnego do miłości do drugiej osoby. Jak pragnienie i pożądanie jest niewspółmierne z pokornym kochaniem. Czy wszyscy zdolni są do miłości i jak głupi są kochając tylko samych siebie.

Tak bardzo razem a osobno. Tak bardzo Cię znam, że nie wiem, jak poznać. Małpi śmiech zawładnął mym pośladkiem. Jestem doskonałym i boskim idiotą. Budzę się, by każdego dnia budzić się dalej. Wszystko na co patrzę, czego dotykam staje się święte. Te rzeczy zachwycają swoją próżnością i okrągłym blaskiem nicości. Jak bardzo Bóg jest samotny? Jak bardzo Bóg jest dobry? Jak bardzo Bóg jest próżny? Kocha siebie, bo jest doskonały. Nic innego nie istnieje, co czyni je doskonalszym od niego. Głupota rodzi się w nas i z nami umiera. Nie potrafi zostawić mnie na chwilę. Ale ja nie wiem, że to głupota. Jestem szczęśliwy i nieczuły. Miłość jest niepotrzebnym przypadkiem, który rodzi kolejne przypadki. Konfiguracje liczb, spotkanie części ciał, spotkanie pępka z udem, oka z szyją.

Anna Piotrowska, Warszawa, listopad 2007

premiera 5 lutego 2008, Poznań

premiera warszawska: 23 listopada 2008.

koncepcja, reżyseria i choregrafia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Katarzyna Kowalska, Adrian Rzetelski (tancerze Polskiego Teatru Tańca)

koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

produkcja:eferte_Fundacja Rozwoju Tańca, Polski Teatr Tańca

w ramach programu: "sezon teatralny_eferte_2008"

mecenat: Miasto Stołeczne Warszawa

 

 
Bóg 8 Dnia  

Kim jest Bóg 8 Dnia? Ideałem odchodzącego zła, czy nadzieją na to, co nie nadejdzie. Dlaczego tylko 7 dni. Dlaczego nie osiem. Bóg - mężczyzna, Bóg - potęga, Bóg - strach, ósmego - niewiadoma. Zagadka na którą nie znam odpowiedzi. On patrzy i podgląda, dziwi się kobietom. Widzi je piękne, wydaje się, że rozumie ich świat, ich potrzeby. Jest skrupulatny w widzeniu i w zaspokajaniu ich potrzeb. One są szczęśliwe u jego boku. Ufają mu z naiwnością dziecka. Wiedzą, że należą do niego. Wiedzą, że są ideałem, bez względu na to kim są: kobietą, pół rybą, pół kamieniem, pół mężczyzną, kobietą bez ust, bez twarzy, bez tożsamości, małą dziewczynką zjadającą ptaka, kobietą, której usta zamknął motyl, kobietą, która pragnie dziecka i w zamian ma psa, czy też kobietą, która ucieka wciąż przed życiem patrząc na rwącą rzekę.

Czy Bóg 8 Dnia jest marzycielem, przechadzającym się po krainie nocy i dnia, gdzie światło zmienia swoje znaczenie. W dzień świeci księżyc, w nocy zapala się słońce. Czy też Bóg 8 Dnia zagląda w każde okno - okno życia i namacalnej rzeczywistości, którą można zmierzyć i przemierzyć do ostatniego pyknięcia fajki.

Bóg - spada na ziemię gęstym deszczem w melonikowatej postawie. Udaje, że go nie ma, a jest wszędzie.

Tylko smutno mi, bo ten Bóg nie jest szczęśliwy. On nawet nie wie, że jest Bogiem, nie wie, że nikt o nim nie wie i oni nie wiedzą, że go nawet nie ma.

A gdyby wiedzieli, że jest? Może nie byłoby siedmiu dni...byłby tylko jeden, jeden-ósmy, pierwszy po siódmym, czyli ósmy.

Czym jest liczba osiem? Osiem jest równowagą - pomiędzy dobrem a złem. Po stronie dobra jest mniej zła, a zło przeważa dobro. Osiem to płynna nieskończoność, która trwa w ciągłym ruchu.

Anna Piotrowska_inspiracje obrazy Rene Magritte / Warszawa, 1.10.2007, 01:24

 

premiera: Warszawa, 16 grudnia 2007

koncepcja, reżyseria i choreografia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie_mufmi teatr tańca: Mirela Baciak, Aleksandra Bożek, Magdalena Charczuk, Anna Kaźmierowska, Olga Szypulska, Aleksandra Zdunek

muzyka: Aleksandra Gryka

konsultacja scenograficzna: Tatiana Rasała

charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska

przedstawienie zostało sfinansowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa

produkcja: eferte_Fundacja Rozwoju Tańca w Warszawie, Klub DGW

 

postaci: Matka Rene Magritte'a, Georgette - żona Rene Magritte'a, Lou - pies Georgette i Rene, Fantomy, Rene Magritte

 

 
Gemini&after
Pierwsza nagroda podczas 14. Międzynarodowych Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych / Scena OFF

W cielesnym przedstawieniu "Gemini" choreografki wykreowały silny teatralny portret dwóch kobiet związanych ze sobą quasi-nierozerwalną relacją. Ten osobliwy tandem uwodzi publiczność pięknym fizycznym dialogiem, w którym zmieniające klimat i intensywność ruchy, wytwarzające jednocześnie poczucie harmonii i dystansu, zaskakują odbiorcę. Ich współpraca nigdy nie jest przewidywalna. Za pomocą interakcji cielesnych bliźniaki tworzą bardzo specyficzny, swoisty język, którym przekazują i opowiadają o swych nieustających zmaganiach i buntach, nie tracąc jednocześnie kontaktu z fizyczną przestrzenią i z publicznością.

Ide van Heiningen, Marta Trpisovska , Mándy Ildikó, Fenyves Márk

Przedstawienie zostało wyróżnione przez jury "Scena Prezentacji" podczas 14. Międzynarodowych Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych w Kaliszu. Jury przyznało nagrodę za "ucieleśnienie emocji i myśli poprzez taniec w spektaklu "Gemini".

With the phisical performance "Gemini", the coreographers created a strong theatrical portrait of two women bound together in an almost unbreakable relationship. On stage together with her partner Patritia Piotrovska, Anna seduces us with a beautiful phisical dialogue in which supportive movements can create harmony and distance in a very surprising way. Their co-operation is never predictable, their togetherness is always on the level of well balanced respect. They create a very specific language to tell the world about the constant struggle and revolt of twins. They never lose contact with the phisical space and the audience.

Ide van Heiningen, Marta Trpisovska , Mándy Ildikó, Fenyves Márk

 

 

"GEMINI"

premiera: styczeń 2006, Budapeszt

kreacja i wykonanie: Anna Piotrowska i Patrycja Dońska

"GEMINI&after"

premiera 14 grudnia 2007 r., Warszawa

koncepcja: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Anna Piotrowska i Patrycja Dońska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

time: 23'

Pierwsza nagroda dla GEMINI podczas 14. Międzynarodowych Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych - Scena_off

przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa w ramach sezonu teatralnego_eferte_2007

film_youtube

 

 

 
CoCo_Klimt  

Gustaw Klimt: "Człowiek niczym studnia, im bardziej się nad nim pochylić, tym bardziej wydaje się głębsza, ciemniejsza, bardziej tajemnicza.

Zobaczył mnie, dostrzegł w tłumie kobiet, które marzą o tym by być uwiecznione, by sprzedały się kiedyś za milion dolarów. Kobieta, koń, Judyta, Salome. Zabiłam na zlecenie, trzymałam głowę Holofernesa. Czuję do dzisiaj jego włosy na moich dłoniach. Długie klejące od krwi włosy. Zamieniłam się w uciekającego konia. Chcę uciec przed miłością do Klimta, przed wyrzutami sumienia, przed krwią na dłoniach, przed odpowiedzialnością.

Malarz nie opowiada historii mordu, lecz robi portret Judyty tak opisany w 1903 r. przez Felixa Saltena: "Szczupła, giętka i zwinna kobieta o przerażającym, ognistym wyrazie oczu i ust (.) W pociągającej postaci zdają się drzemać tajemnicze siły, energie i uniesienia, których - raz rozbudzonych - nie sposób ugasić, co zadaje gwałt mieszczańskiej powściągliwości.Jakże cudownie zostało namalowane ciało Judyty, ciało chłopięco szczupłe, chude niemal, które zdaje się rozciągać i wydłużać w przestrzeni. I ten wibrujący koloryt skóry drgającej tysiącem świateł, jakby była oświetlona od wewnątrz; niemal widać jak krew płynie w jej żyłach."

premiera 15 grudnia 2007 r., Warszawa

koncepcja, reżyseria i choregrafia: Anna Piotrowska

kreacja postaci, kreacja ruchu i wykonanie: Eva Lackova

koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

scenografia: Urszula Kubicz

charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska

przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa w ramach sezonu teatralnego_eferte_2007

 
papa papu przystań objęcia cennego.  

Na ławeczce skrzywionej miłości siedzieli oboje. Kochali się - to fakt. Nikt nie wie dlaczego. Skąd fascynacja w miłości. Czy to zrozumienie zlepione miodowym płaczem.

Cukierek słodki, twarda landrynka. Kolorowa ułuda topniejącego i kurczącego się czasu. Tak mało jest czasu. Tak mało czasu na miłość. Trzeba zdążyć przed innymi, przed samym sobą. Trzeba być pierwszym i najlepszym. Każde spotkanie jest niepowtarzalne i wyjątkowe. Trzymać Cię za rękę, to jak prowadzić świat. Obejmować Cię to jak zapuszczać kwiaty i pleść z nich owocowe dywany rozkoszy. Namiętność - niewiadoma, niezliczona ilość uniesień. Chmurnych kształtów, takich pełnych i doskonałych. Niesieni na chmurze, wiemy dokąd zmierzamy. Płyniemy po szczęście doskonałości. Szczęście idealne jak turkusowe jabłko z granatowym ogonkiem. Czy istnieje takie? Nie wiem? A czy istnieje szczęście? Nie wiem.

Leżeć obok ściany niewiedzy jest bolesne. I trudno przebić się przez ścianę - mur. Kopiąc w drzwi - musisz uważać, by nie zrobić dziury, która obnaży wszystko. Słabość i małość. Boisz się być niedoskonały. To trudne wyzwanie. Jak cieszyć siebie samego nie raniąc drugiej bliskiej osoby.

Stara latarnia patrzyła na puste miejsce. Grzała je co wieczór licząc na przyjście miłości. Nie liczyła na spotkanie dojrzałego kwiatu. Chciała dawać ciepło i cierpliwie trwać. Wystarczy podpalać miłość, wtedy ma szansę płonąć. Czy warto spłonąć?

Jak można wyrazić miłość do drugiego człowieka, nie wyrzekając się miłości do siebie. Czy zrozumienie drugiej osoby musi być kosztem, ceną nie kochania siebie i zaprzestania realizacji własnych marzeń. Oczywiście czy marzenia są zawsze słuszne? Czy każde marzenie może i musi być spełnione? Gdzie zdrowy rozsądek i racjonalizm?

Papa papu, papa życie, papa marzenie, papa spełnienie. Papa zgodo na wszystko: na szarość i kolor, na śmiech i płacz.

Papa pokarmie.chciałam Cię zjadać do końca, najadać się nieustanne.

Rozmowa z Tobą jest nieskończonym oceanem. Oceanem wyrozumiałości, miłości, dobra, pogodności i łagodności. Jesteś przystanią objęcia cennego.

Anna Piotrowska, Warszawa, 27 września 2007, 01:48

premiera 14 grudnia 2007 r., Warszawa

koncepcja, reżyseria i choregrafia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Anna Białecka i Wacław Gaworczyk

koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

 

przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa w ramach sezonu teatralnego_eferte_2007

 
moja twarz_moja śmierć  

 

Patrzę na moją twarz. Widzę śmierć. Śmierć mojej twarzy i śmierć w mojej twarzy. Śmierć mojego ciała? Moich wnętrzności? Stoję nad mym ciałem, pochylona, zgarbiona, zadziwiona. Zadziwiona pięknością, która jednocześnie zmienia się w brzydotę. Brzydotę życia, kruchości i małości. Malutki, drobniutki człowieczek, nie potrafiący żyć bez miłości. Śmierć, moja śmierć. Co tak patrzysz? Nie poznajesz siebie w swojej twarzy? Oddycham. Tak Ja, czyli Ty. Jednocześnie ciało i dusza. Kto jest mocniejszy, kto przetrwa. Przecież nie Ja, to Ty. Razem jest niemożliwe, nierealne, takie banalne. A jednak zewnętrzne zmaga się z wewnętrznym. Wydaje się, że wewnętrzne jest silniejsze. Ma większą siłę i jest Bogiem. Jest przede wszystkim niewidzialne. I to jest jego moc. A zewnętrzne? Widać, owocuje, starzeje się, umiera, cieszy się, głupio się uśmiecha i łka. Czy mózg jest wnętrzem czy zewnętrznością? Wyjdź i stań obok. Spójrz na swoją twarz. Śmiej się z niej, płacz i skacz. Nie masz słów? Wypraw jej pogrzeb, say goodbye to your face. Smile again, do not cry.  

Zakopana w czarnej ziemi, owinięta całunem. Jeszcze oddycha, jeszcze udaje, że żyje, że jej przeznaczeniem jest miłość. Miłość samej siebie. Miłość..twarzą w twarz..

Czołgające martwe ciała. Bezruch jedno ciało na drugim. Uwolnienie spod ciężaru, przesuwam swoje ciało, obolałe, martwe, niedojrzałe. Zbyt piękne na taki koniec. Chcę wstać, nie umieraj, zrób ze mną coś, zatańcz ostatni raz, niech wszyscy widzą. Bal, tańczę z Tobą, ze sobą na pięknym balu. Wszyscy podziwiają linie ciała, rysy, twarzy, te dłonie, te nogi - po prostu kończyny. Pośladki, uda, brzuch i talię. Piersi, ramiona i szyję. Tańcz ze śmiercią, do twarzy Ci z nią. Pozwól czołgać się swojemu ciału, wpaść w otchłań, wielką czarną dziurę. Nie martw się, nic mi nie będzie. Odnajdziemy się w wielkiej czeluści. Pytanie czy w białej przestrzeni, czy czerwonej. Boję się bieli, wielkiej nieogarniętej przestrzeni, zimnej. Wielkiej nicości. Ze śmiercią Ci do twarzy, zobacz, tak właśnie po malutku, po cichutku. To ostatnie takty. Twój ostatni rytm i zapomniany..oddech.

Anna Piotrowska, 31 grudnia 2006 r.

premiera kwieceń 2007 r., Warszawa

koncepcja, reżyseria i choregrafia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Patrycja Dońska i Weronika Pelczyńska

muzyka: Cbass & Mikobene

koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska

time: 30'

 

przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa w ramach sezonu teatralnego_eferte_2007

film_youtube

 

 
Cafe Klatschen  

"cafe klatschen" - tak nazywały się po wojnie spotkania głównie kobiet z kręgów "inteligencji wiejskiej". Spotkania towarzyskie, na których omawiano bieżące sprawy, plotkowano i bawiono się wspólnie.

Akcja - mała dziwka wisząca w szafie, schowana w magiczny czarny garnitur, nie mający dna w kieszeni. Urywa guziki, jest głodna. Głodna dziecięcej miłości. Wiary w siebie poprzez ludzi. Nudzi ją życie. Fruwa myślami, nie wie, co ze sobą zrobić. Oddaje swoje ciało, to jej inwestycja. Inwestycja w obolałą przyszłość, która zostanie wymazana po śmierci. Wydawać się jej będzie, że i tak była facetem. Swoim osobistym, zaufanym alfonsem. Lgnie do niego, jak do tatusia, którego darzy bezgranicznym zaufaniem. Monotonia życia, proza życia. Ale, czy marzenia też nie są monotonne. Czy ciągłe pragnienie nie zabija marzenia? Czy ucieczka przed rzeczywistością uratuje duszę niewiernej, pogubionej istoty. Istoty skazanej na dawanie przyjemności i miłości. Daje wszystkim radość, oddaje siebie, a nienawidzi i nie szanuje swojej twarzy, swojego obłędnego umysłu, swojego brzucha i swoich skroni. Zmarznięta, wędrująca postać. Raz w jedną, raz w drugą stronę. Wydaje się, że chodzi bez celu. Celowe są zatrzymania, chwilowe zawieszenia zmierzchającej młodości i wielu ondulacji. Czerwona szminka na ustach i blady uśmiech. Oczy zapalające się w tańcu z nieznajomym kochankiem, który za każdym razem rozbudza nadzieję, na tę właściwą, jedyną miłość, na którą tak bardzo zasługuje. Bogini miłości, świątynia rozkoszy, przestrzeń ekstazy.  

Krowa patrzy w dal. Widzi słońce, choć nie wie, że to nazywa się słońce. Żuje trawę, choć nie wie, że to trawa. Ma dobro i ciepło w oczach. Ogromny spokój ukrytego ducha pokory. Pokory cielesności i cielakowatości.

Zgubiłam piersi. Piersi mej mężności, mojego zbolałego ciała. Sedno życia - czyli pokarmu, pierwszego prawdziwego pożywienia.

Anna Piotrowska, 5 stycznia 2007 r., godz. 02.09

"cafe klatschen" - it's a name of postwar meetings of "country intelligence" women. The aim of those social meetings was to talk about current events, gossip and have a good time together.

The plot: a small hooker hanging in the wardrobe, hidden in a magic, black suit that has no bottom in the pocket. She tears the buttons off the suit, she is hungry - hungry for childish love and people's self-confidence. She is bored with life. Being unable to gather her thoughts, she doesn't know what to do with herself. She gives her body, it's her investment. The investment in the sore future, which will be expunged after death. She will be sure that she were a man anyway. Her personal, trusted pimp. She takes to him like to a daddy, whom she trust the most. The humdrum, the prosaic aspects of life. Anyway, aren't dreams monotonous too?! Doesn't constant desire kill the dream? Will an escape from reality save the soul of an doubting and lost being - a being condemned to giving pleasure and love? She gives joy to everyone, she gives herself, but she hates and doesn't respect her face, her demented mind, her stomach and her temples. A frozen, wandering figure. This and that way. It seems she's walking aimless. Deliberate are coming to a standstill, momentary slowing down of fading youth and of many perms. A red lipstick and a weak smile. Her eyes litting up in dance with a strange lover, who every time gives her hope of the only real love she deserves. The goodness of love, the sanctuary of sensual pleasure, the space of ecstasy.

A cow looks in the distance. She sees the sun, although she doesn't know that it's named the sun. She chews grass, although she doesn't know that it's grass. There are goodness and warmth in her eyes. A huge peace of hidden humility. Humility of corporality and "calfity".

I lost my breasts. The breasts of my bravery and of my sore body. The source of life - of sustenance, of first real food.

premiera kwieceń 2007 r., Warszawa

koncepcja, kreacja i wykonanie: Anna Piotrowska

muzyka: Aleksandra Gryka

koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska

time: 20'

 

przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa w ramach sezonu teatralnego_eferte_2007

film_youtube

 

4 Róże dla Lucienne
Pierwsza nagroda podczas 15. Międzynarodowych Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych

"Cztery Róże dla Lucienne" to niełatwe studium kobiecości, pełne mrocznych pragnień, najśmielszych marzeń i samotności. Kreacja rzeczywistości scenicznej wymyka się jednoznacznej interpretacji. Poszczególne, pozornie wyrwane z kontekstu zdarzenia składają się na intymny portret kobiety. Kobiety świadomej, odważnej i magicznej, ale też codziennej i tęskniącej, uwikłanej w brak relacji z mężczyznami. Całość podana w absurdalnej oprawie charakterystycznej dla twórczości Rolanda Topora i wypełniona oniryczną muzyką Aleksandry Gryki.

Warszawski Teatr Tańca "mufmi" zdobył główną nagrodę zakończonych 22 kwietnia 2007 r., w Kaliszu 15. Międzynarodowych Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych. Laureaci otrzymali 20 tys. zł, ufundowane przez ministerstwo edukacji narodowej, miejscowy samorząd i organizatora. Aktorzy "mufmi" pokazali spektakl pt. "Cztery róże dla Lucienne", w choreografii i reżyserii Anny Piotrowskiej. Pracujące pod kierownictwem Jacka Łumińskiego jury (Dorota Sajewska, Peter Schelling, Paweł Kamza, Barbara Fibingier) doceniło warszawski teatr za "polityczną wypowiedź na temat traktowania kobiecego ciała w polskim społeczeństwie, za sceniczne środki wyrazu, balansowanie na krawędzi ironii i powagi, umiejętności i ograniczeń ciała".

Wcześniej przedstawienie zostało wyróżnione przez jury certyfikatami jakości podczas VI Ogólnopolskiego Festiwalu Tańca Współczesnego PolemiQi 2006 w kategoriach: najlepszy dramaturg - Anna Piotrowska, kreacja wiarygodnej rzeczywistości scenicznej. Indywidualne certyfikaty przyznali: Tamara McLorg za kreację przedstawienia dla całego zespołu i Tamas Halasz dla Anny Piotrowskiej za poczucie humoru w "Czterech różach.". Nagroda na Festiwalu Form Teatralnych Wojska Polskiego w Przemyślu. Spektakl został zaproszony na XIII Międzynarodową Konferencję Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej w Bytomiu.

"Four Roses for Lucienne" - a rather difficult study of womanhood, full of dark desires, daring dreams and solitude. The creation of scene reality sneaks out of unambiguous interpretation. Particular incidents, apparently taken out from the context, create an intimate portrait of a woman. A conscious woman, courageous and magical, but at the same time ordinary, yearning and involved in the absence of a relationship with a man. All served in an absurd setting characteristic of Roland Topor's writings and filled in with oniric music by Aleksandra Gryka

The performance received numerous awards at the 6th Polish contemporary dance festival PolemiQi 2006 in the following categories: best dramatist - Anna Piotrowska, creation of a true scene reality - the entire group. Individual certificates were awarded by Tamara McLorg (for the creation), and Tamas Halasz (sense of humour). It won a prize at the Theatre Forms Festival in Przemyśl, and an invitation to the 12th International Contemporary Dance Conference and Dance Art Festival in Bytom .

premiera 16 maja 2006 r., Warszawa

mufmi

reżyseria i choreografia: Anna Piotrowska

kreacja i wykonanie: Dagmara Błaszkiewicz, Patrycja Dońska, Magda Janiszewska, Agnieszka Mazur, (Beata Czerwonko, Weronika Pelczyńska)

muzyka: Aleksandra Gryka

koncepcja scenograficzno, kostiumowa: Anna Piotrowska

koncepcja świateł: Anna Piotrowska

charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska

wykonanie kostiumów: Pracownia Artystyczna Kapeluszy Zofii Piotrowskiej

time: 30'

przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa

film_youtube
 
film_youtube
 
film_youtube

 

 
w czerni / in black  

improwizacja taneczna Anny Piotrowskiej - zatańczona w Kościele św. Barbary, w Auli Fizyki PW, w galerii w Zielonej Górze

Anna Piotrowska's dance improvisation - danced in the church of St. Barbara, physics lecture theatre of Warsaw Technical University, in a Gallery in Zielona Góra.

 

improwizacja taneczna Anny Piotrowskiej

time: 5'

film_youtube

 

 

 
Brzechwa_ruszony  

W czerwcu 2006 r. powstała bajka taneczna dla dzieci pt.: "Brzechwa_ruszony" inspirowana znanymi wierszami Jana Brzechwy: "Tydzień", "Zoo", "Tańcowala igła z nitką", "Kwoka", "Baran","Ptasie plotki", "Entliczek-pentliczek", "Na straganie", "Leń","Samochwała". Każdy wiersz zainspirował choreografa i reżysera Annę Piotrowską do stworzenia krótkich historii, które przechodzą płynnie w ciągłym ruchu, w dobrym tempie i z poczuciem humoru, jaki towarzyszy zawsze starszym i młodszym zaczytującym się wierszami Jana Brzechwy.

Bajka pt.: "Brzechwa_ruszony" została zaproszona na X MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL TEATRÓW DLA DZIECI I MŁODZIEŻY "KORCZAK 2006" w Warszawie.

Taneczne, wesołe przedstawienie, pełne świetnych pomysłów, inspirowane znanymi wszystkim wierszami, do których teatr tańca stwarza krótkie historie, płynnie i rytmicznie zmieniające się. Liczne gagi, ciekawe użycie rekwizytów, zabawa, spektakl z dużą werwą i humorem ukazuje nam na nowo urok wierszy Brzechwy.

 

premiera: czerwiec 2006, Warszawa

choreografia i reżyseria: Anna Piotrowska

kreacja postaci i wykonanie:

Patrycja Dońska, Beata Czerwonko, Magda Janiszewska, Katarzyna Chojnacka, Aleksandra Rus, Martyna Jagodzyńska, Olga Szypulska oraz Aleksandra i Małgorzata Piotrowskie

time: 40'

 
misja_ka / mission  

"Anna Piotrowska jest zdolna zredukować fizyczną przestrzeń do rozmiaru miski zwierzęcej. Nawet bez podążania za jej oczami, które są źródłem skupienia, zdołała zabrać publiczność do labiryntu jej wyobraźni. Anna Piotrowska rozwija ścisły osobisty język ciała, który jest pełen fizycznej świadomości (energii i dźwięku), czasami groteskowy, czasami w bezruchu, ale zawsze zaskakujący".

Ide van Heiningen, Marta Trpisovska , Mándy Ildikó, Fenyves Márk

Laureatka Międzynarodowego Festiwalu "Solo & Duo Dance Festival" w Budapeszcie. Jury oceniło przedstawienie "misja_ka" jako najbardziej ustrukturalizowane i najbardziej wypracowane solowe przedstawienie podczas Festiwalu. Podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Tańca Współczesnego PolemiQi 2006 Anna Piotrowska otrzymała certyfikat jakości w kategorii "osobowość sceniczna" w przedstawieniu "misja_ka" i indywidualny certyfikat wolnej strefy "za brawurowe wykonanie KANKANA w przedstawieniu "misja_ka".

The jury judged the "misja_ka" performance as as the most structured and the most worked out physical solo performance of the platform. The chosen character is the figure of a woman being on her surrealistic journey. Her ability to transform oneself into half woman half animal impressed the jury. The work has been done in a very inventive way. She is able to reduce the physical space into the dimensions of a animal's food bowl. Even without using her eyes as a formal focus she manages to take the audience into the labyrinth of her imagination. Anna Piotrowska develops a strict personal body language, which is full of physical awareness (energy and sound), sometimes grotesque, sometimes motionless but always surprising.

  Ide van Heiningen, Marta Trpisovska, Mándy Ildikó, Fenyves Márk

 

premiera 22 sierpnia 2005 r, Warszawa

Scena Prezentacji DWP

kreacja i wykonanie Anna Piotrowska

time: 12'

GALERIA_Budapeszt 2006: zdjęcia Peti Péter

film_youtube

 

 

n_nieporuszone  

Wyjątkowo ekscytujące dzieło, dłuższy utwór z wieloma postaciami, dzieło Witolda Gombrowicza zainspirowało pracę skomponowaną w oparciu o materiały zaczerpnięte z Dramatu Baronostwa. Utwór zatytułowany "n_not moved" przywiozła z Warszawy do Budapesztu tancerka-choreograf Anna Piotrowska. Przedstawienie było jedną z najznamienitszych inscenizacji choreograficznych - zarówno pod względem wykorzystania przestrzeni, jak i światła okazało się wyjątkowym. Baśniowy, czerpiący z niemieckiego filmu okresu ekspresjonizmu, z surrealistycznych kabaretów świat wsparty został wspaniałym, porywającym montażem muzycznym Aleksandry Gryki. Tancerka miała włosy ufryzowane w kształcie specjalnych rogów, jej czarno-biały strój był przyozdobiony drobnymi jedwabnymi kwiatuszkami: niespokojną postać czyniło jeszcze bardziej magnetyczną ostre światło odbite od podłogi i długi cień rzucony na całe ciało. Osamotnienie, wygnanie, ekscentryczność czynią jej solówkę mądrą, oryginalną. Wolno poruszającym się ciałem targają ponure energie: to się potyka, ażeby z własnego smutku znów zaczerpnąć siłę. Rwąca, poszarpana muzyka, jakby płynąca z grającego w kółko gramofonu czy też ze ściszonego radia. W szczególnej muzycznej i wizualnej przestrzeni ruchu widzimy intymny, pełen wyznania taniec nieuchwytnej, ulotnej, cierpiącej istoty.

Halász Tamás, węgierski krytyk tańca

An extremely exciting work of Witold Gombrowicz, a long one with many characters, was an inspiration for this piece based also on "Dramat Baronostwa". The piece with the title "n_not moved" was presented in Budapest by Anna Piotrowska - a dancer and a choreographer from Warsaw . The performance was one of the most interesting choreographic productions - it turned out to be outstanding in terms of adapting the space as well as using the lights. A dreamland, drawing extensively on German expressionism movies and surrealistic cabarets, is supported by wonderful, rousing music created by Aleksandra Gryka. The hair of the dancer was shaped like some special horns, her black and white costume was adorned with small, silk flowers: the harsh light reflected off the dance floor and a long shadow thrown on her whole body made the restless figure even more magnetic. Loneliness, exile and eccentricity play an important role in this clever, unique solo. A slowly moving body felt a twinge of gloomy energies. Rapid, garbled music seemed to flow from an endless playing gramophone or a quietly playing radio. In special musical and visual movement space we can see an intimate, full of confession dance of an intangible, fleeting, suffering human being.

Halász Tamás, Hungarian dance critic

premiera: styczeń 2005, Budapeszt

choreografia i wykonanie: Anna Piotrowska

muzyka: Aleksandra Gryka

czas: 6 min.

fot. Tomasz Piotrowski

 

GALERIA_ Budapeszt 2005: zdjęcia Peti Péter

 
 

 

 

 

ŻEŻRELINE

 

premiera: czerwiec 2005, PolemiQi

koncepcja i wykonanie: trzy Piotrowskie: Anna, Anna i Patrycja

kostiumy: Pracownia Artystyczna Kapeluszy Zofii Piotrowskiej

fot. Marcin Morawicki

 

Szafosza

premiera czerwiec 2004, PolemiQi

choreografia: Anna Piotrowska

wykonanie: Anna Achimowicz, Beata Czerwonko, Katarzyna Kielan, Agnieszka Mazur, Anna Katarzyna Piotrowska, Kamila Staszewska, Anna Nowicka

muzyka: Aleksandra Gryka

czas: 18 min.

zdjęcia: Marcin Morawicki

Przedstawienie zostało wyróżnione certyfikatami jakości w kategoriach "kompozycja" i "dobór muzyki do dramaturgii przedstawienia" przez jury w składzie: Hanna Chojnacka, Iwona Olszowska, Sandra Wilk i Robert Zapora. "Szafosza" podczas 13 Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych Kalisz 2005.

 

Portrety niepamięci

premiera listopad 2003 / Solo Festival ANEX 2003/

choreografia i wykonanie: Anna Piotrowska

współpraca: Patrycja Piotrowska

muzyka: Aleksandra Gryka

czas: 10 min.

zdjęcia: Iwona i Jaroslaw Cieślikowscy

 

 

Świnki trzy

 

premiera grudzień 2003

pomysł: Anna Piotrowska, Patrycja Piotrowska

choreografia: Anna Piotrowska

współpraca: Ola Piotrowska

tańczą: Beata Czerwonko /Średniaczek/, Kasia Kielan /Beztrosek/, Ania Piotrowska Juniorka /Pracuś/, Patrycja Piotrowska /Wilk/

czas: 20 min.

zdjęcia: Jan Żdżarski Jr

 

 

Odczepiny

premiera kwiecień 2003 r.

choreografia: Anna Piotrowska

opracowanie i przygotowanie muzyczne: Ewa Wróbel

czas: 20 minut taniec i śpiew t. t. DYSTANS

zdjęcia: Jan Adżarski Jr

"Oczepiny obrzęd przez który przechodziła panna młoda do nowego stanu - mężatek." Podczas wieczoru panieńskiego dokonywano rozplecin przyszłej mężatki, panna młoda w towarzystwie druhen szykowała się do wesela. Wiła z dziewczętami wieniec weselny i rózgę weselną, symbole dziewictwa i płodności. Na wieczorze panieńskim dokonywał się istotny obrzęd przedślubny wyłączenia panny młodej ze społeczności dziewcząt. Warkocz oznaka stanu wolnego i dziewictwa był rozplatany przez brata lub najbliższego krewnego panny. Z drugiej strony rozpuszczone długie włosy - uważanie słusznie za ozdobę - ukazywały w pełnej krasie urodę panny..

Po odpowiednich przygotowaniach młodą małżonkę wyprowadzano do komory, gdzie w niewieścim gronie sadzano na dzieży, cebrze lub stołku - śpiewając obowiązujące podczas tego zwyczaju pieśni - zdejmowano z jej głowy wianek. Czepiarka na miejsce wianka nakładała jej czepek. Gdy "młoda" nosiła warkocze obcinano jej włosy i zakładano ów czepiec, przed nałożeniem którego winna ona się bronić, ale tylko do pewnego momentu.

Oczepiny, którymi kierowała starościna, zwana - ze względu na sprawowaną funkcję - czepiarką, były obrzędowym przejściem młodej mężatki do społeczności kobiet zamężnych. Czepek oznaczał w tym przypadku uznanie jej za prawdziwą kobietę, dlatego od tej chwili nie mogła ona chodzić z odkrytą głową.

Przy oczepinach śpiewano okazjonalne pieśni, najczęściej powtarzała się pełna symboliki, powszechnie znana, starodawna pieśń o chmielu:

"Żebyś ty chmielu, na te tyczki nie lazł,

nie robiłbyś ty z tych panienek niewiast.

Oj chmielu, oj nieboże,

wlazł na tyczkę, zliźć nie może,

chmielu oj nieboże!" [Skoczek T., 1986, ss.101-106]

...Sadzano ją na dzieży, znowu od uroku okrytej kożuchem, a najstarsze kobiety z rodu obcinały jej włosy i kładły na głowę czepiec, którego do śmierci zdjąć nie miała. Obcięcie włosów i zawinięcie głowy płótnem miało oznaczać, że mężatce przystoi wyrzec się uciech światowych dla męża i być mu uległą; że już nie wypada jej pięknemi włosami zwracać na siebie uwagę innych mężczyzn, że dbać powinna jedynie o dom i dzieci.

(Glaubicz Marja: Wieczór przedślubny druhny, Bibljoteka Wieczornicowa, Nr 39, Spółka Akcyjna "Ostoja" Poznań 1935, s. 15.)

 

W sieci

premiera grudzień 2002 r.

choreografia: Anna Piotrowska

muzyka: Aleksandra Gryka

kostiumy i scenografia: Pracownia Artystyczna Kapeluszy Zofii i Jana Piotrowskich

występują: Beata Czerwonko, Monika Fryszkowska, Kasia Kielan, Aga Mazur, Ania Piotrowska Juniorka, Pati Piotrowska

czas: 25 minut

zdjęcie: Sebastian Nieśpiałowski

Przedstawienie, w którym akcja toczy się w kosmo-przyrodniczym środowisku, na pograniczu świata cywilizacyjnego i przyrody. Główną inspiracją jest życie pająków, ich zachowania, potrzeby, sposoby budowania pajęczyn i łapania swoich ofiar. Pająk wydaje się być władcą i istotą niezależną, ale czy tak jest. Jego życie wydaje się być prostym, bo pozbawionym myślenia. A człowiek? Człowiek ma zdolność rozumowania. I czy jest to jego przekleństwem? Człowiek jako jednostka jest uzależniona od działań innych. Zwłaszcza w tych trudnych czasach musi nauczyć się żyć i odpowiadać przede wszystkim za siebie. Musi przetrwać. Ale czy jest to możliwe? Świat jest pełen manipulacji i uzależnień. Tak naprawdę jego decyzje nie są samodzielne. W pewnym sensie jest ofiarą. Pytanie czy ofiarą siebie czy ofiarą kogoś? Na te wszystkie pytania autorka przedstawienia próbuje znaleźć odpowiedź inspirując się przede wszystkim cywilizowanym mikro-kosmosem.

 

U cioci na imieninach

premiera listopad 2001 r.

choreografia: Anna Piotrowska

kostiumy i nakrycia głowy: Pracownia Artystyczna Kapeluszy Zofii i Jana Piotrowskich

tańczą: Katarzyna Kielan, Anna Kruk, Katarzyna Łukasik, Agnieszka Mazur, Sonia Nieśpiałowska, Sebastian Nieśpiałowski, Patrycja Piotrowska, Anna Piotrowska Jr, Paulina, Katarzyna Stefanowicz

czas: ok. 25 minut

zdjęcia: Sebastian Maliszewski

Inspiracją przedstawienia "U cioci na imieninach" był okres dawnej Warszawy, a z tych czasów m.in. opowiadania Stefana Wiecheckiego (Wiecha), książki i piosenki Stanisława Grzesiuka, "Moralność Pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej, jak również wyobrażenia o tamtych latach.

Przedstawienie "U cioci na imieninach" poprzez swój charakter łączy stare z nowym, czyli wspomnienie dawnych lat dla starszych pokoleniem z poznawaniem muzyki i charakteru lat wczesnej młodości dziadków dla współczesnych. Choreografia "U cioci na imieninach" bawi ruchem i muzyką, jak również wywołuje uśmiech i wzruszenie na twarzy widza.

 

 

Kolacja we dwoje

premiera listopad 2001 r.

choreografia i wykonanie: Anna Piotrowska i Jacek Owczarek

kolaż muzyczny

czas: ok. 20 minut

 

 

Romcia i Julek

premiera 28 kwietnia 2001 r.

wznowienie 5 grudnia 2003 r.

choreografia: Anna Piotrowska

tańczą: Patrycja Piotrowska, Krzysztof Lach

muzyka: kolaż muzyczny

czas trwania: ok. 25 min.

zdjęcia : Jan Żdżarski Jr

 

Wyjście przed wejściem

marzec 2000 r

choreografia: Anna Kruk, Anna Piotrowska

tańczy: Anna Piotrowska

muzyka: Osjan

czas: ok. 12 minut

zdjęcia: Tomasz Wasilewski

Najpierw był pomysł odlanej własnej głowy i twarzy. Później dialog z własnym odbiciem w innej barwie. Czy może to też monolog? Później było mycie, które towarzyszy nam przez całe życie. Stąd ta miska na scenie. Symbolizuje ona chwile intymności, bycia samej ze sobą, czyli potwierdzeniem tego "dialogu". Następnie była bajka o Śpiącej Królewnie, która ukłuła się w palec i polała się krew z palca. Zinterpretowałyśmy to jako inicjację. Ale tak naprawdę to kobieta przechodzi szereg inicjacji i co najważniejsze pojawia się tam krew. Stąd nóż i czerwona płachta. Przyjaciel powiedział, że moje wejście na scenę wygląda jak wejście dumnego pawia z pięknym, długim, czerwonym ogonem. Ja czuję się jak mała niewinna królewna. Każda z nas jest przecież królową. Na scenie jest również postać. Moja głowa - czarna dama w kapeluszu. Czy to kobieta po przejściach, z doświadczeniem, z dewizą na życie? Przyglądam się jej, może jest moją nauczycielką, matką, ciotką, a może ukrytym instynktem mojego bytu. Niestety każda kobieta przechodzi taką samą drogę. Z natury skazana jest na to. Nie ma wyjścia. A do czego dąży, do czego wchodzi i co czeka ją po drodze? Każda sama odpowie sobie na pytanie. Ile kobiet na świecie tyle odpowiedzi. Mój kontakt z czarną głową odczytywany jest też jako kontakt z mężczyzną. Oczywiście, nie zaprzeczę. Poznaję mężczyznę, ale przez to poznaję siebie. Czyli jest to kontakt mój z sobą. Czy nauka poszła w las? Czy poznaję siebie? Na pewno dojrzewam. Jaką się staję? Wyrafinowaną damulką z bagażem doświadczeń? Myję czarną głowę. Czy zmywam swoje potrzeby (nie chcę się do nich przyznać?), błędy, wstyd, świadomość? Niech moja głowa patrzy jak ląduję w misce. Czy jest to zimny prysznic? Ale natury nie da się oszukać i zmienić. Jestem kobietą.

Wracając pociągiem z Gdańska z festiwalu "Dance Explosions" spotkałyśmy z Anią Amerykanów, którzy widzieli to nasze przedstawienie. Zaskoczyli nas zupełnie. Zinterpretowali choreografię jako przedstawienie o aborcji. Reakcje nasze były duże. Nie przypuszczałyśmy, że ktoś w taki sposób może odczytać naszą opowieść. Po głębszej analizie, rzeczywiście wiele wskazuje na to. Czerwona płachta - krew. Nóż - narzędzie zbrodni. Miska i to, że siadam w niej na końcu. To dla nich były wyraźne symbole.

Pomimo takiej interpretacji nasze przedstawienie, w naszych odczuciach pozostaje ciągiem inicjacji a to, że ktoś może odczytać choreografię na własny sposób dowodzi o ukrytej wielowątkowości tego przedstawienia. A to oznacza, że sztuka tańca jest wielka. Powoduje, że w zależności od tego jaki kto ma bagaż doświadczeń, w taki sposób odczyta i odczuje to co widzi.

Wiem, że mężczyzna inaczej niż kobieta może odczuć tę choreografię. Dostrzeże więcej erotycznych elementów, które niewątpliwie zaznaczają się.

Pracując z Anią nad choreografią wiedziałyśmy, że ważna jest dla nas emocja, która powinna kierować ruchem. Myślę, że to się udało, bo jeżeli najpierw jest emocja, to ruch wynikający z niej jest prawdziwy.

Głowoteka

premiera czerwiec 2000 r.

choreografia: Anna Piotrowska

tańczą tancerze Teatru Tańca DYSTANS:

Anna Kruk, Sonia Nieśpiałowska, , Patrycja Piotrowska, Patrycja Skotnicka, Eliza Trzęślewicz, Katarzyna Stefanowicz, Piotr Strzęboszewski

muzyka: Dave Seaman, Mimetic Field

czas: ok. 25 minut

zdjęcia: Sebastian Maliszewski

 

film_youtube

 

Najwięcej pomysłów przychodzi pod prysznicem. Wszystko układa się w mojej głowie.

Chodziła za mną "informacja", "mózg" i jego funkcje w życiu, a także wirtualizacja i medializacja życia. Jak człowiek oddala się od człowieka. Przebywa z nim, ale jest z nim nieobecny. Nawet jeśli dochodzi do kontaktu fizycznego to jest to "sztuczna" fizyczność. Tancerze w tej choreografii raz są informacją, a raz infoczłowiekiem. Nie są oni myślą, bo w myśl trzeba włożyć serce. Oni nie mają czasu na słuchanie serca.

Pomysł na GŁOWOTEKĘ powstał z refleksji nad współczesnym światem coraz mniej rzeczywistym, a bardziej wirtualnym. Nasz świat przesycony jest informacją. Rozwój techniki potęguje liczbę sygnałów dostarczanych do mózgu. Człowiek z GŁOWOTEKI jest już samym mózgiem bombardowanym tysiącami impulsów na minutę. Biernie odbiera docierające do niego sygnały; nie przetwarza ich i nie odpowiada na nie. Nie ma kontaktu między ludźmi. Człowiek nie ma kontaktu z samym sobą. Jego życie, myśli, czynności są sztuczne, mechaniczne - bez emocji i refleksji.

Człowiek z walizką. Przechodzi. Wypadają z niej głowy. Kto to jest? Kto nosi głowy w teczce? Czy jest to wizja człowieka z przyszłości? Nie wiem. Po prostu jest. W walizce zawarte są informacje, myśli. Zbiera je, ale nie zauważa jednej głowy. Odchodzi. Zaczyna się akcja. Czy to "dane" wychodzą z pozostawionej głowy, może myśli. Są to myśli człowieka z walizką. Następuje ciągle przepływ informacji.

Następuje ciągle przepływ informacji. Na koniec wraca człowiek z walizką. Zorientował się, że nie pozbierał wszystkich głów. Zamyka głowę w walizce, a z tym odchodzą wszystkie myśli. Tancerze - myśli umierają.

Gdybym była

1998 r.

choreografia: Anna Piotrowska

muzyka: Prokofiev

czas: ok. 7 minut

zdjęcia: Wojciech Stopiński

film_youtube

 

Niektórzy mówią, że jest to moja najlepsza choreografia. Ale to bardzo subiektywna ocena zwłaszcza, że temat jest dosyć kontrowersyjny. Chociaż czytałam kiedyś autentyczną historię z mniej więcej XVII w. o klasztorze zakonnic, w którym wszystkie siostry zwariowały, czy też oddały się rozpuście. Było to gdzieś na Pomorzu.

Przedstawienie o zwyczajach i marzeniach zakonnic. Od kobiety w habicie oczekujemy określonych zachowań. Tymczasem ona wcale nie różni się od innych kobiet. Nietypowość zakonnic w Gdybym była bierze się stąd, że nie czują się one skrępowane ubraniem. Cały czas są sobą. Cieszą się z tego, że takie są.

Koleżanka Sonia opowiadała, że będąc w Niemczech wybrała się z chłopakiem do pubu. I co ciekawego tam zobaczyła? Otóż - wężyk zakonnic idących do pubu. Niby nic zwyczajnego. Ale zakonnice w pubie? Przecież kobiety chodzą do pubów. Ale przecież to ZAKONNICE!!! JAK MOŻNA???

Oglądałam kiedyś dokument o szkole, którą prowadzą siostry. Operator pokazał m.in. lekcję tańca. Wyobrażasz sobie zakonnicę w baletkach? Naprawdę cóż za widok. Komiczny, przezabawny. Ale to, że nosi habit nie powoduje, że zabrania się noszenia baletek. A jak zakonnica może tańczyć? Właśnie pokazałam.

W oczach przeciętnego człowieka, to nie wiem czy siostra może nawet oddychać? Ale to ludzie poprzez dziwne reakcje sami budują bariery. I tutaj widzimy, jak umundurowanie wpływa na opinię ludzką, dotyczącą człowieka w mundurze. Nieważne czy to policjant, strażak, konduktor, lekarz, ksiądz czy zakonnica. Ale na dwie ostatnie wymienione osoby każdy spojrzy bardziej kontrolnie. Ale musimy pamiętać, że ZAKONNICA to tylko człowiek.

Patrząc na temat od strony tytułu, czyli "Gdybym była", pozwoliłam sobie wyobrazić swoją osobę w klasztorze i habicie. Czy ja mogłabym być w zakonie? Każdy może zadać sobie to pytanie i odpowiedzieć na nie. Myślę, że większość z nas chociaż przez chwilę zastanawiało się nad tym. Nie każdy ma odwagę żyć według ściśle określonych zasad. Czy należy podziwiać takie osoby czy im współczuć. Myślę, że tak naprawdę nikt nie ma prawa oceniania nikogo.

Po prostu jestem taką, jaką chcę być! A gdybym była? To byłabym.

Maciejka

choreografia Anny Piotrowskiej z 1998 r.

muzyka: Urszula Dudziak i Muzyka z Nizin

czas: 7 minut

 

Cóż to się dzieje

Świat się wywraca

Gdzie są owieczki

I gdzie jest baca

 

Dwa serduszka cztery oczy

Co płakały we dnie w nocy

Czarne oczka co płaczecie

Że się spotkać nie możecie

Że się spotkać nie możecie

 

Mnie matula zakazała

Żebym chłopca nie kochała

Żebym chłopca nie kochała

Starzy o miłości bają

Młodym kochać zabraniają

Młodym kochać zabraniają

 

Kiedy chłopak chorzy miły

Któż by miał tyle siły

A biedne by serce było

Żeby chłopca nie lubiło.

Mnie matula zakazała

Żebym chłopca nie kochała

Żebym chłopca nie kochała

A ja chłopca cap za szyję

Będę kochać póki żyję

Będę kochać póki żyję

 

Cóż to się dzieje

Świat się wywraca

Gdzie są owieczki

I gdzie jest baca

Jest to moja pierwsza solowa choreografia. Powstała na Kaszubach w sali tanecznej remizy strażackiej w Borowym Młynie.

Do tej choreografii zainspirowały mnie własne przeżycia, ale także tekst piosenki S. Hadymy pt.: "Dwa serduszka"

Jest to opowieść o wiejskiej dziewczynie, która wbrew rodziny chce kochać. Próbuje przeciwstawić się zdaniu mamy. Tak naprawdę jest to historia dojrzewającej dziewczyny, która chce zakosztować miłości. Myślę, że prawie każda z nas w taki czy inny sposób musi walczyć o swoją miłość. Może pierwszą, może stałą, może jedyną, a może przelotną, może naiwną.

 

Linia

 

 

 

premiera 1996 r.

choreografia: Anna Piotrowska

tańczą: Anna Piotrowska, Patrycja Piotrowska

czas trwania: ok. 20 minut

zdjęcia: Wojciech Stopiński

 

 

 

Życie to cienka linia,

która ma swój początek i koniec.

Nie wiesz, na jakim odcinku pęknie,

śmierć, starość, młodość, miłość, macierzyństwo,

dzieciństwo, narodzenie.....

Próbujesz odnaleźć swoje ja, na każdym etapie życia.

Z jakim rezultatem? Jesteś szczęśliwy?

RODZI SIĘ KOBIETA

SPOGLĄDA NA ŚWIAT NIECIERPLIWIE

ZŁAKNIONY EMBRION POCZĘCIEM SWOIM

NIEWIDZIALNE STAJE SIĘ WIDZIALNYM

NIESŁYSZALNE SŁYSZALNYM

KRZYK PIERWSZY

CZY OSTATNI?

NIKT NIE WIE.

WACHLARZ....

MAGICZNY WACHLARZ GŁÓW

TOKUJE...WABI...KUSI...

TYLKO TA L I N I A - - - - - - - -

NIEWIDOCZNA JESZCZE

JESZCZE NIEDBALE NAPIĘTA

JESZCZE NIE DRGAJĄCA

JESZCZE BEZ PULSACJI

JESZCZE BEZ .

OBIECUJE ŻYCIE

NIEKONWENCJONALNE .

NIEBANALNE .

NIEPRZECIĘTNE .

NIEUCHWYTNE .

N I E!!!

?

Stanisław Śnieżko